Często, chcąc znokautować rozmówcę, mawiał: taki z Pana (Pani)
historyk sztuki, jak ze mnie architekt. Rozpoczęcie od anegdoty wydaje
się nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne, ze względu na
jego barwną osobowość . Opowiadania o bon motach, dowcipach,
zabawnych zdarzeniach z nim związanych krążyły w kilku – co najmniej
– towarzyskich kręgach. Ich niebagatelna ilość wynikała w tym
samym stopniu z przebiegu zawodowej kariery, co z towarzyskiej
atrakcyjności; trzeba to uwzględnić przy każdej próbie opisania
miejsca Piotra na mapie naukowo-kulturalnego Krakowa. Był przede
wszystkim znany jako wytrawny znawca sztuki nowoczesnej i koneser
sztuki dawnej, autor i współautor kilkunastu książek i rozlicznych
artykułów (ponad 170), bywalec, kinoman.
Zanim został Profesorem Zwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego
i Członkiem Korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności, a także
Współpracownikiem Komisji Historii Sztuki PAU, czyli osiągnął większość
możliwych dla pracującego naukowo historyka sztuki zaszczytów,
związany był ze służbą konserwatorską, pracując w urzędzie
Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i współpracując z Wydzia -
łem Architektury na Politechnice.
Studia rozpoczął tuż po wojnie na dwóch kierunkach i dwóch uczelniach:
historię sztuki na UJ i architekturę na ówczesnych Wydziałach
Politechnicznych Akademii Górniczo-Hutniczej. Dyplom architekta
uzyskał w 1950 roku, a pracę magisterską z historii sztuki dwa lata
później. Tuż po studiach rozpoczął prace w służbie konserwatorskiej
i równocześnie publikował teksty krytyczne. Wtedy też nawiązał
przyjaźnie z artystami, z którymi współtworzył Grupę
Krakowską, a nieco później Galerię Krzysztofory. O samym ugrupowaniu
i poszczególnych artystach napisał około 30 esejów, recenzji
i prac naukowych. Wówczas nawiązał długoletnią współpracę
z Adamem Kotulą – admiratorem i miłośnikiem sztuki współczesnej,
a także pracownikiem Biblioteki Jagiellońskiej – która zaowocowała,
dzięki dostępowi do światowej literatury, ośmioma książkami i paroma
artykułami. Kilka z nich poświęconych było problematyce modernistycznej
architektury, jak na przykład Architektura współczesna,
zarys rozwoju (Wydawnictwo Literackie, Kraków) z 1967 roku. Często
sięgał też do architektury XIX wieku. Także i rozprawa habilitacyjna
Piotra Krakowskiego za punkt wyjścia miała architekturę, ale tym razem
przedmiotem badań były Teoretyczne podstawy architektury XIX wieku.
Jak pisał Mieczysław Porębski, przy analizach programów ikonograficznych fasad: „Oko architekta nie pozwala Autorowi pominąć roli, jaką
odegrała walka z materiałowymi surogatami, nieszczerością form, której
przeciwstawiony został postulat prawdy materiału, estetyczna kontrowersyjność
wreszcie nowego, wchodzącego w użycie tworzywa,
jakim stało się żelazo, a potem żelbeton”. Nie tylko oko architekta, ale
i inne przymioty, takie jak wyczucie przestrzeni decydowały o wyjątkowym
podejściu do rzeźby, a także do scenografii, którym poświęcił
wiele tekstów.
W środowisku architektów, i artystów ceniony był przede wszystkim
za doskonałe wyczucie formy i niezawodny smak, również konieczny
przy prezentacji sztuki współczesnej. Jako współorganizator Międzynarodowego
Biennale Grafiki, w znaczący sposób wpłynął na początku
lat siedemdziesiątych na zmianę charakteru imprezy, otwierając
ją na nowe, niekonwencjonalne procedury. Uzasadnienia dla
tych wyborów przynosiły kolejne teksty: prace komentujące i hierarchizujące
zjawiska, jak chociażby ksiązka O sztuce nowej i najnowszej
długo spełniały funkcję również i podręczników, pierwszych stopni
wtajemniczenia w zagmatwaną historię nowoczesności. Nowoczesności,
której był do końca admiratorem, śledząc i tropiąc w sztukach
wizualnych najlepsze jej przejawy – w czym studia architektoniczne
miały znaczący udział – mimo, że wedle jego projektu wybudowano
tylko jeden dom w Zalipiu (który z autoironicznym komentarzem pokazywał
w czasie objazdów i wycieczek ze studentami kolejnych
roczników historii sztuki...)
Kraków, czerwiec 2010
Maria Hussakowska
|
fot. Adam Rzepecki
|